W moim końcu jest mój początek

czwartek, 29 października 2015

Dwie Róże.

Wiesz on miał Różę, białą. Miał ją w swoim ogrodzie. W ogrodzie zabiedzonym, pełnym obumarłych roślin, ale miał Różę. Dbał o nią i pielęgnował ją. Gdy już tak codziennie zaglądał do swojej Róży, by się nią opiekować, zauważył biedę panującą w ogrodzie. Zaczął więc pielęgnować i ogród. 
Po pewnym czasie jego ogród wyglądał wspaniale, a biała Róża była jego największą ozdobą. 
Chciał Róże mieć zawsze przy sobie. Więc zerwał ją delikatnie i wsadził do wazonu. Biała Róża nie miała mu tego za złe. Wiedziała, że nadal będzie żyła dla niego.  Bez różnicy było to czy to będzie ogród czy wazon stojący na stoliku przy jego łóżku.
Miał białą Różę.
Pewnego dnia ujrzał czerwoną Różę. Piękną, tak że zapierało dech w piersiach. Musiał ją mieć. Co z tego, że miał już Różę, białą Różę, chciał inną, czerwoną, była piękna, piękniejszej nie widział. 
Białą wyrzucił do kosza, a czerwoną wsadził do wazonu białej. Czerwona Róża mieszkała w wazonie białej Róży i piła jej wodę. 
A ogród został zniszczony. 
Biała róża zwiędła.
Nie mam pojęcia, czy jego oczy to widziały.
Jeśli tak, to pewnie dlatego ogród zaczął krwawić. 

środa, 28 października 2015

Historia pewnej półeczki.

Mam swoją półeczkę. Na niej stoi kolekcja porcelanowych figurek. Jedna mi spadła. Ulubiona. Byłam wściekła. Mogłam w złości zbić wszystkie pozostałe figurki stojące na półce. Tylko co by mi wtedy zostało? CZY JEDNA ZBITA FIGURKA ŚWIADCZY O TYM, ŻE NIE MAM JUŻ NIC? Nie. Na półeczce nadal stoją figurki. Skleję moją zbitą figurkę. I postawię ją na półeczce, tak że nie spadnie. A nawet jeśli spadnie i potłucze się w proch, to nic. Kupię wtedy szkatułkę, schowam tam proch i postawie na półce. Chce po prostu powiedzieć, że zawsze będzie stać na mojej półce.